Nowy rząd PiS jest pierwszym po 1989 r., który zdecydował się na utworzenie resortu energetyki i kopalin. Jego szef – Krzysztof Tchórzewski – to człowiek dobrze do tej funkcji przygotowany, dobry mediator, mający opinię pracowitego i otwartego na dialog.
Ludzie są ciekawsi niż instytucje. Najpierw więc o przyszłym szefie Ministerstwa Energetyki, a potem o tym resorcie. Decyzję o nominacji Krzysztofa Tchórzewskiego przyjęto życzliwie w bardzo różnych środowiskach. Andrzej Sadowski, szef liberalnego Centrum im. Adama Smitha, zwrócił uwagę – w portalu wnp.pl – na jego doświadczenie, także biznesowe, przypominając, że Tchórzewski był niegdyś menedżerem spółki PKP Energetyka i walnie przyczynił się wówczas do poprawienia kondycji tej firmy. Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki w czasie rządów SLD, chwali go jako dobrze przygotowanego merytorycznie i rozumiejącego górnictwo. Piotr Woźniak, minister gospodarki w latach 2005-2007 (za rządów PiS) oraz wiceminister środowiska w rządzie PO-PSL (w latach 2011-2013), twierdzi z kolei, że Tchórzewski jest bardzo pracowity. Wspomina, że przyszły szef resortu energetyki, będąc wiceministrem gospodarki, odpowiedzialnym m.in. za górnictwo (było to w 2007 r.), pracował po 16 godzin na dobę.
Krzysztofa Tchórzewskiego cenią też związkowcy. Dominik Kolorz, przewodniczący śląsko-dąbrowskiej „Solidarności” mówi o nim, że jest człowiekiem dialogu, wysłuchującym argumentów innych (opinię dobrego mediatora zdobył jeszcze w latach 90., gdy doprowadził do ugody między rządem a Sekcją Kolejarzy NSZZ „Solidarność”, zapobiegając w ten sposób ogólnopolskiemu strajkowi). W podobnym tonie wypowiadają się związkowcy górniczy, dodając, że Tchórzewski jest dobrym fachowcem i zna się na górnictwie. To o tyle ważne, że dla nowego ministra energetyki i kopalin najpilniejszym zadaniem będzie uzdrowienie śląskiego górnictwa węglowego, które dziś jest w stanie zapaści.
Krzysztof Tchórzewski ma 65 lat, czworo dzieci, pochodzi spod Siedlec. Z wykształcenia jest inżynierem-elektrykiem. Od razu po studiach zaczął pracę w PKP, w Oddziale Zasilania Elektroenergetycznego w Siedlcach. Pracował tam do 1990 r., dochodząc do stanowiska naczelnika tegoż oddziału. W tym samym roku – z rekomendacji mazowieckiej „Solidarności” – został wojewodą siedleckim. W NSZZ „Solidarność” działał od początku lat 80., a w 1981 r. był przewodniczącym jej oddziału siedleckiego. W stanie wojennym brał udział w wydawaniu i kolportowaniu prasy podziemnej, a także współpracował z organizacjami charytatywnymi związanymi z Kościołem.
W 1991 r. po raz pierwszy został posłem – z listy Porozumienia Centrum, pełniąc w Sejmie I kadencji funkcję wiceprzewodniczącego Sejmowej Komisji Handlu i Usług oraz szefa Podkomisji Transportu. Był wówczas autorem i współautorem kilkunastu projektów ustaw, a za jedną z najważniejszych z nich uznaje do dziś ustawę antyaborcyjną. Krzysztof Tchórzewski nie kryje się z tym, że jest katolikiem. Już podczas studiów działał w duszpasterstwie akademickim, a dziś – na swej stronie internetowej – pisze: „Uważam, że wartości wynikające z wiary są uniwersalne i stanowią swego rodzaju kompas moralny, pokazujący właściwy kierunek w działalności zarówno publicznej jak i prywatnej”. Dodaje, że z medali, odznaczeń, dyplomów i wyróżnień, które dotąd otrzymał, najbardziej ceni sobie odznaczenie papieskie „Pro Ecclesia et Pontifice” („Za zasługi dla Kościoła i Papieża”). To najwyższe odznaczenie Kościoła Katolickiego dla osób świeckich. Tchórzewskiemu przyznał je papież Benedykt XVI.
Czas jednak wrócić do jego działalności politycznej. W 1997 r. kolejny raz został parlamentarzystą, z listy AWS. Powierzono mu wtedy funkcję wiceministra transportu (w rządzie AWS-UW), którą sprawował przez cztery lata. Szczyci się tym, że wprowadzone przez niego wtedy rozwiązania doprowadziły do 50-procentowego spadku uwzględnianych przez NSA odwołań od decyzji administracyjnych, odnoszących się do inwestycji infrastrukturalnych. W listopadzie 2001 r., po przegranych przez AWS wyborach, Krzysztof Tchórzewski został członkiem zarządu PKP Energetyka, a kilka miesięcy później – dyrektorem ekonomiczno-finansowym tej firmy. W 2005 wrócił do Sejmu – tym razem startował z listy PiS, do którego wstąpił rok wcześniej. Z braćmi Kaczyńskimi był jednak związany już dużo wcześniej, należąc w latach 1990-1999 do Porozumienia Centrum, a przez dwa lata nawet szefując tej partii. Potem, jeszcze przed wstąpieniem do PiS, działał w innych partiach prawicowych – w PPChd i SKL-RNP.
W czasie pierwszych rządów PiS był najpierw wiceprzewodniczącym sejmowej komisji infrastruktury, a potem – przez kilka miesięcy – wiceministrem gospodarki, odpowiedzialnym m.in. za górnictwo. Na tym stanowisku znów dał się poznać jako dobry mediator, wygaszając konflikt rządu z górnikami. W 2007 i 2011 r. ponownie dostał się do Sejmu, a w ostatniej kadencji parlamentu po raz kolejny był wiceszefem sejmowej komisji infrastruktury oraz sekretarzem Klubu Parlamentarnego PiS. W ostatnich miesiącach zasłynął ze swego protestu przeciwko prywatyzacji firmy PKP Energetyka, za co kupujący tę spółkę fundusz inwestycyjny brutalnie go zaatakował. Publikując – za grube pieniądze – sponsorowane, krytyczne wobec Tchórzewskiego artykuły w mediach.
Na razie będzie ministrem bez teki, bo żeby powołać Ministerstwo Energetyki i Kopalin trzeba najpierw zmienić ustawę o działach administracji rządowej i dostosować kompetencje tego resortu do wymogów UE.
Ministerstwo, którym pokieruje Tchórzewski, zajmie się nie tylko energetykę, ale także kopalinami, a więc nie tylko węglem. Będzie to jeden z najważniejszych resortów. Z kilku powodów. Po pierwsze jednym z głównych obecnie problemów gospodarczych Polski jest dramatyczna sytuacja w śląskim górnictwie węglowym, będąca w dużej mierze następstwem zaniechań i błędów ustępującej ekipy PO-PSL. Po drugie w trudnej sytuacji jest też dziś polska energetyka, w którą bardzo boleśnie uderza unijna polityka klimatyczna. To m.in. przez tę politykę nasz sektor energetyczny czekają w najbliższych latach gigantyczne inwestycje, które niełatwo będzie sfinansować. Po trzecie resort energetyki będzie musiał zmierzyć się z obecnym impasem w przygotowaniach do wydobycia gazu łupkowego. Po czwarte wreszcie przed nim decyzja o tym, czy budować elektrownie atomowe i jak dalej rozwijać energetykę odnawialną w naszym kraju.
Tchórzewski ma na ten temat wiedzę i wyrobione poglądy, więc będzie mógł dość szybko zmierzyć się z tymi wyzwaniami. Ma też zaplecze polityczne, co w przypadku jego resortu będzie mieć ogromne znaczenie. Jednocześnie jednak będzie miał pod sobą jedno z najtrudniejszych ministerstw, także dlatego, że nowe. Jak sobie w nim poradzi? Pożyjemy, zobaczymy.
źródło: www.salon24.pl