Wszystkie wpisy, których autorem jest admin

Ambasador brytyjski z wizytą

Perspektywy zacieśnienia polsko-brytyjskiej współpracy w obszarze energetyki, dotychczasowe doświadczenia w kształtowaniu strategii energetycznej oraz priorytety polityki Unii Europejskiej w tym obszarze. Takie były główne tematy rozmów ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego z ambasadorem Wielkiej Brytanii w Polsce, Robinem Barnettem.

Uczestnicy spotkania które odbyło się 22 lutego w Warszawie. podkreślali, że Polskę i Wielką Brytanię łączy m.in. sposób postrzegania głównych wyzwań i szans przed jakimi stoi obecnie sektor energetyczny w Europie. Za perspektywiczne obszary współpracy uznano m.in. energetykę jądrową oraz zwiększanie innowacyjności sektora energetycznego.

O górnictwie, gazie i gazociągu

W ostatnich dniach siedlecki poseł, minister energii Krzysztof Tchórzewski przeprowadził dwie ważne rozmowy. Z ministrem spraw gospodarczych Królestwa Niderlandów Henkiem Kampem rozmawiał 3 lutego o bezpieczeństwie dostaw gazu. Będzie to jedno z wiodących zagadnień w czasie niderlandzkiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej. Minister Tchórzewski podkreślił, że Polska liczy na efektywne zarządzanie przez prezydencję niderlandzką pracami nad pakietem bezpieczeństwa dostaw gazu ziemnego.
– Mamy nadzieję na dobrą współpracę szczególnie w punktach, w których prezentowane jest zbieżne stanowisko ze stroną holenderską w zakresie pakietu – powiedział.

O przepływie energii elektrycznej, sytuacji w górnictwie oraz stanowisku wobec budowy gazociągu NordStream 2 minister Tchórzewski rozmawiał dwa dni później z ministrem przemysłu i handlu Republiki Czeskiej, Janem Mladkiem. Do obu spotkań doszło w Ministerstwie Energii przy Placu Trzech Krzyży w Warszawie.

Każdy otrzyma pomoc

Po dniu pracy w Ministerstwie Energii i nocy spędzonej w Sejmie na debacie i głosowaniach, w sobotę (30 stycznia) od samego rana minister Krzysztof Tchórzewski przyjmował interesantów w swoim siedleckim biurze poselskim.

Mieszkańcy naszego regionu przychodzą do posła Tchórzewskiego z różnymi sprawami i troskami, także z osobistymi. Każdy może liczyć na pomoc. Na zdjęciu – byli pracownicy upadłej, siedleckiej filii FSO, którzy nie otrzymali wynagrodzenia za pracę.

Spotkanie opłatkowe w Siedlcach

W niedzielę 17 stycznia na dorocznym opłatku spotkali się członkowie i sympatycy Prawa i Sprawiedliwości z Siedlec i powiatu siedleckiego. Miejsce spotkania jest od lat to samo – Centrum Charytatywno – Duszpasterskie, do którego zebrani przeszli prosto z katedry, w której wzięli udział w mszy świętej.

Powitał wszystkich Krzysztof Tchórzewski – poseł i minister energii, który jest zarazem szefem siedleckich struktur PiS. – Wzięliśmy odpowiedzialność za Polskę i zrobimy wszystko, by prawo było sprawiedliwe. Zapewniam, że PiS wypełni obietnice wyborcze. Od pierwszego czerwca będzie 500 złotych na dziecko. Będzie tez jedna formuła umowy o pracę – powiedział Tchórzewski.

Modlitwę poprowadził ksiądz biskup Piotr Sawczuk. – Wspierajmy zmiany na lepsze, jakie dzieją się w naszym kraju. Wspierajmy i módlmy się za ludzi, którzy je wprowadzają. Bo my od tego jesteśmy – powiedział.

W spotkaniu opłatkowym uczestniczył senator Waldemar Kraska, prezydent Wojciech Kudelski wraz z zastępcami, wójtowie i radni różnych szczebli. Byli też przedstawiciele powiatów – łosickiego i łukowskiego z posłem Krzysztofem Głuchowskim na czele.

Górnictwo przestało być problemem ogólnokrajowym

Podczas spotkania z dziennikarzami Krzysztof Tchórzewski wyraził opinię, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy kwestia restrukturyzacji górnictwa przestała być problemem ogólnopolskim – jego zdaniem jest to zasługa procesu negocjacyjnego, w który bardzo mocno zaangażowano reprezentantów branży. Minister podzielił się także planami dotyczącymi sektora Odnawialnych Źródeł Energii, w którym zdecydowanie większy nacisk zostanie położony na biogazownie – kosztem energetyki wiatrowej.

„Długo negocjowaliśmy (…) przedstawiciele górników zostali wprowadzeni we wszystkie problemy, które istnieją w spółkach górniczych, w kopalniach. Pracownicy mieli prawo (…) zadać pytanie o wszystkie sprawy, ich przedstawiciele mogli przeglądać dokumenty. Teraz też idziemy w tym samym kierunku, żeby znaleźć wspólne rozwiązania” – mówił Krzysztof Tchórzewski.

Minister zauważył, że choć przed wyborami było głośno o kłopotach branży górniczej, to dwa miesiące po nich sytuacja uległa zmianie i „nie jest to już problemem ogólnokrajowym”. W jego przekonaniu sam fakt, że zamiast konfliktu prowadzony jest zaawansowany dialog, należy odczytywać, jako świadectwo, że „(…) proces normalnej pracy ludzi odpowiedzialnych – ze strony rządu, ze strony pracodawców i ze strony społecznej – zaczął funkcjonować”.

Podczas wizyty w Siedlcach Krzysztof Tchórzewski określił także priorytety kierowanego przez siebie resortu w odniesieniu do Odnawialnych Źródeł Energii: „Chcemy doprowadzić do tego, żeby w Polsce, w miejsce wiatraków, było więcej biogazowni. I to małych biogazowni rolniczych” – deklarował szef resortu. Zwrócił również uwagę, że „W systemie energetycznym Polski jest 65 funkcjonujących biogazowni, w tym tylko kilkanaście tzw. rolniczych (…) W odniesieniu do innych państw europejskich w tej dziedzinie jesteśmy na ostatnim miejscu”.

Nie godzę się na karanie rolników

Ponad dwudziestu rolników z podsiedleckich miejscowości 17 grudnia spotkało się w Warszawie z ministrem rolnictwa, Krzysztofem Jurgielem. Do spotkania, które trwało ponad dwie godziny doprowadził poseł Krzysztof Tchórzewski – minister energii.

Rozmowy dotyczyły głównie kar grzywien, nałożonych na rolników, którzy w lutym brali udział w blokadach dróg. Sądy są nader szczodre w ich wymierzaniu. Są rolnicy, którzy takich kar mają po kilka.

Żeby było jasne – rolnicy teoretycznie nie są karani za udział w akcji protestacyjnej, a za złamanie przepisów prawa o ruchu drogowym. Mają więc na przykład zapłacić grzywny za pozostawienie ciągnika bez opieki na szosie albo za zaparkowanego na linii ciągłej.

Rolnicy twierdzą, że ich protest był legalny, a nad bezpieczeństwem czuwała policja, która kierowała ruchem. W takiej sytuacji nie obowiązują znaki drogowe.

– Nie godzę się na karanie rolników za to, że wzięli udział w legalnym proteście – mówi poseł Krzysztof Tchórzewski. Wyobraźmy sobie, że biorąc udział w zgłoszonym, legalnym marszu w mieście, zostajemy później ukarani grzywną za to, że szliśmy ulicą. Przecież to absurd. Ja głośno mówię: protesty były legalne, a rolnicy mieli do nich prawo!

Na wniosek rolników i ministra Krzysztofa Tchórzewskiego, w Ministerstwie Rolnictwa trwa zbieranie wniosków i kompletowanie dokumentów, które przekazane zostaną Ministerstwu Sprawiedliwości. To tam podjęta zostanie decyzja o skierowaniu do prezydenta Andrzeja Dudy wniosku, o zastosowanie prawa łaski wobec ukaranych rolników.

***

Ministerstwo Rolnictwa przygotowuje także rozporządzenie w sprawie pomocy finansowej dla producentów mleka i trzody chlewnej. Chodzi o dopłaty do produkcji z lat 2014-15. Do podziału miałoby być ok. 29 mln euro pomocy unijnej i ewentualnie drugie tyle środków krajowych.

Fot. Eliza Radzikowska-Białobrzewska/Prezydent.pl

Jestem dobrej myśli

Nie chcę reorganizować tylko dla samego reorganizowania. Chodzi mi o wypracowanie rozwiązań, które dadzą branży górniczej możliwość stabilnego funkcjonowania – deklaruje Krzysztof Tchórzewski, minister energii, w rozmowie z Jerzym Dudałą.

– Jakie zadania stoją przed panem jako szefem nowego resortu?

– Od początku swego funkcjonowania resort energii będzie sprawował nadzór nad górnictwem. Najprawdopodobniej w II kwartale 2016 roku dojdzie także energetyka.

Intencją było skupienie w jednym miejscu wszystkich sfer decyzyjnych – odnoszących się do wydobycia surowców, wytwarzania oraz transportu energii. Chodzi o realizację koncepcji wspólnego traktowania energetyki i kopalin, a zatem węgla, gazu oraz energii elektrycznej. Mamy tu bowiem do czynienia z zamkniętym krwiobiegiem gospodarki. W obszarze przygotowań dużo pracy wykonał również poseł Prawa i Sprawiedliwości Piotr Naimski.

Nowy resort energii przejmie sprawy, którymi wcześniej zajmowały się resorty gospodarki, środowiska i skarbu. Mamy tu do czynienia z trudnym przedsięwzięciem – również dlatego, że trzeba przekazać część dotychczasowych kompetencji do nowego resortu.

– Dochodzi przy tym do tarć?

– Nie. Chodzi mi tu raczej o kwestie natury administracyjnej – tu trzeba bowiem wykonać wiele mozolnych działań. A przecież sprawy organizacyjne zbiegły się z koniecznością jednoczesnego rozwiązywania bardzo poważnych problemów w sektorze górniczym. Związki zawodowe domagają się tego – i trudno im się dziwić – żeby porozumienie podpisane na początku 2015 roku z poprzednim rządem zostało zrealizowane przez nas. Między innymi idzie o utworzenie tzw. Nowej Kompanii Węglowej.

Problem Kompanii Węglowej to konsekwencja wieloletniej bezczynności. Ubolewam, że rząd PO-PSL niczego w górnictwie nie zrobił, poza wyciąganiem pieniędzy z tej branży. A zatem są problemy, które trzeba rozwiązywać doraźnie, potrzebne będzie jednak również wdrożenie rozwiązań o charakterze długofalowym. Trzeba podjąć działania, które umożliwią przetrwanie przedłużającej się dekoniunktury w górnictwie.

– Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić…

Zgadza się. Rząd PO-PSL nie dał spółkom węglowym możliwości inwestowania w czasie, kiedy na rynku węgla była koniunktura i wysokie ceny tego surowca. Jedynie drenowano te spółki.

Doprawdy brak mi słów, by ocenić skalę zaniechań rządów PO-PSL w górnictwie. Dziś mamy bardzo poważne zaniedbania inwestycyjne w tej branży. Trzeba sięgnąć po nowe pokłady węgla, należy też odbudować parki maszynowe w kopalniach.

– Ale skąd wziąć na to pieniądze?

Prowadzimy negocjacje w kierunku pozyskania środków na rozwój. Program, który będziemy chcieli wynegocjować ze stroną społeczną, musi być ukierunkowany na rozwój branży węglowej w przyszłości.

– Te środki mają zostać pozyskane z energetyki?

Nie tylko, mamy również inne możliwości. Ale musi być plan pokazujący, że ta branża będzie w stanie się rozwijać, a nie zwijać. Prowadzimy szeroko zakrojone rozmowy na ten temat. Są rozpatrywane różne warianty. Tyle mogę teraz powiedzieć.

– W grę wchodzi konsolidacja spółek węglowych?

Najpierw trzeba sobie odpowiedzieć na pytanie, co miałoby to dać. Muszą być jasno określone konsekwencje takich czy innych działań.

Nie chcę reorganizować tylko dla samego reorganizowania. Chodzi mi o wypracowanie rozwiązań, które dadzą branży górniczej możliwość stabilnego funkcjonowania.

Rząd PO-PSL zgodził się na to, żeby w 2010 roku przyjęta została decyzja 787 Rady Unii Europejskiej w sprawie pomocy państwa ułatwiającej zamykanie niekonkurencyjnych kopalń węgla. Ta decyzja uniemożliwia prowadzenie wydobycia w kopalniach po roku 2018. Uniemożliwia ona pomoc publiczną dla nierentownych kopalń przeznaczonych do likwidacji w perspektywie dłuższej niż do 2018 roku ze względu na przykład na konieczność wybrania zasobów. Niedopuszczalne jest też wsparcie inwestycji początkowych w kopalniach rozwojowych. A zatem, mając na uwadze chociażby tę decyzję Rady UE z 2010 roku, trzeba było pozostawić zysk w spółkach węglowych, kiedy one były w stanie ów zysk generować. Mogę ocenić tamto postępowanie w taki sposób, że kiedy koalicja PO-PSL objęła władzę, to zapewne zapadła decyzja o naturalnej śmierci górnictwa węgla kamiennego w Polsce.

– W ostatnich latach nic się w górnictwie nie działo. Problemy branży tylko zamiatano pod dywan.

– Przecież przykładowo Katowicki Holding Węglowy był przygotowany do wejścia na parkiet, poczyniono w tym kierunku działania w 2007 roku. W referendum prywatyzacyjnym 52 proc. załogi KHW opowiedziało się za upublicznieniem. Tak więc KHW mógł pozyskać z giełdy znaczące środki i na pewno byłoby mu łatwiej przetrwać ciężkie czasy. Jednak z nieznanych mi przyczyn – gdyż nie mogę się doszukać uzasadnienia takiego postępowania – całą sprawę zarzucono i KHW nie wszedł na giełdę, choć poniósł wtedy koszty związane z przygotowaniem się do prywatyzacji poprzez giełdę. Brak wprowadzenia holdingu na giełdę w 2008 roku przyniósł szkodę spółce i całej branży. Bulwersujące jest dla mnie to, że tej prywatyzacji wówczas zaniechano. Weźmy Jastrzębską Spółkę Węglową…

– Tam do dziś wskazują, że środki z upublicznienia poszły na łatanie budżetu, a nie na inwestycje. Zapewnienia rozminęły się z rzeczywistością.

– Zamiast przeznaczyć środki z debiutu giełdowego na realizację niezbędnych inwestycji w Jastrzębskiej Spółce Węglowej, skierowano je na łatanie dziury budżetowej. A powinny posłużyć sięgnięciu po nowe pokłady węgla. Przykładowo kopalnia Krupiński wymaga znaczących inwestycji.

Zakup przez JSW kopalni Knurów-Szczygłowice od Kompanii Węglowej był powodowany decyzją polityczną – niekorzystną dla JSW; zapewne miało tu miejsce przymuszenie do dokonania tego zakupu. Zarząd JSW mógł złożyć dymisję, zamiast to działanie realizować. Chcę się dowiedzieć, jaki był w JSW biznesplan, który umożliwił zarządowi i radzie nadzorczej podjęcie decyzji o nabyciu od KW kopalni Knurów-Szczygłowice.

Co do Kompanii – był czas, kiedy odnotowywała ona zyski, ale miała też historyczny dług do spłacenia. Wiadomo było, że jak tylko spadną ceny węgla, to Kompania popadnie w kłopoty. Jednak drenowano z niej pieniądze, doprowadzając ją do stanu przedupadłościowego. To pokazuje, że za czasu rządów koalicji PO-PSL świadomie nie podejmowano żadnych działań, co powodowało samolikwidację górnictwa. Były porozumienia ze stroną społeczną – niedotrzymywane, brakowało dialogu. Nie było spójnej polityki wobec górnictwa, nie opracowano żadnej strategii na przyszłość. Zmarnowano mnóstwo czasu.

– Górnictwo ma złą prasę. Od lat się to nie zmienia…

– Musi być przychylność rządu i parlamentu dla górnictwa. Z tego, jak rząd PO-PSL przedstawiał sprawy górnictwa, wynikało, że to górnicy byli winni złej sytuacji branży. A tak nie było!

Jestem zwolennikiem szerokiego dialogu: z udziałem przedstawicieli rządu, przedstawicieli przedsiębiorstw górniczych oraz firm z zaplecza górnictwa, przedstawicieli strony społecznej i samorządowej. Należy opracować strategię dla górnictwa, która będzie mogła zyskać akceptację społeczności na Śląsku.

– Polska nie ma alternatywy dla węgla?

– Nie ma. Będziemy bazować na węglu, a w przyszłości, kiedy już gazoport będzie w pełni gotowy oraz kiedy sięgniemy po gaz z łupków, także na gazie. Jeżeli Polska będzie się rozwijać, może się okazać, że tego węgla będzie w dalszej przyszłości zbyt mało. Dopóki go wystarcza, trzeba budować elektrownie węglowe o wysokiej sprawności, co przełoży się również na redukcję emisji dwutlenku węgla. Poza tym musimy w kwestii wykorzystywania węgla postawić na badania naukowe. Trzeba myśleć o szerszym pożytkowaniu węgla, między innymi w chemii.

– Wierzy pan w polski węgiel?

– Wierzę w nasze górnictwo. Trzeba będzie jednak podjąć wysiłek modernizacyjny, poczynić nakłady inwestycyjne. Gdyby unijny pakiet klimatyczny spowodował, że do 2050 roku zlikwidowano by energetykę opartą na węglu, to mielibyśmy do czynienia ze spadkiem PKB. To wiązałoby się z likwidacją miejsc pracy, zostalibyśmy zepchnięci na margines UE. Ja się na to nie zgadzam! Dlatego państwa, które były w bloku komunistycznym, powinny mieć inny plan; trzeba uwzględniać specyfikę poszczególnych krajów Unii. A polska energetyka stoi na węglu.

– Problem inwestycji dotyczy nie tylko górnictwa, ale również energetyki.

– Zgadza się. Jest tu mowa o kapitałochłonnych dziedzinach przemysłu, wymagających dużych środków. Trzeba umożliwić Polakom zwiększanie zużycia energii elektrycznej. Chodzi o to, by przynajmniej podwoiło się zużycie energii elektrycznej w polskich gospodarstwach rodzinnych, gdyż będzie to świadczyć o rozwoju i podnoszeniu poziomu życia.

Średnio w Unii Europejskiej zużycie energii elektrycznej w gospodarstwach domowych jest o połowę wyższe niż u nas. A w krajach najbardziej rozwiniętych – nawet kilkukrotnie wyższe.

Ostatnio były problemy z prądem w sezonie letnim. Wskutek rozwoju cywilizacyjnego – wystarczy wspomnieć o urządzeniach klimatyzacyjnych – prądu będzie potrzeba latem nie mniej niż zimą. A wiek naszych elektrowni jest taki, że w trakcie najbliższych dwudziestu lat trzeba będzie odbudować energetykę. Czekają nas potężne inwestycje w energetyce, które – odkładane – szykują nam problemy w przyszłości. Przy czym energetyka jądrowa nie będzie zbawcza.

– Czy zatem będzie w Polsce budowana elektrownia atomowa?

– Nie przesądzam dziś tego. Trzeba zaznaczyć, że gdybyśmy nawet pokusili się o budowę jednej elektrowni atomowej, to ona niczego nie załatwi, jeżeli chodzi o potrzeby energetyczne. Może natomiast oznaczać wejście w nowe technologie. Także odnawialne źródła energii mogą być jedynie uzupełnieniem. Generalnie rzecz biorąc, dziedziny gospodarki związane z bezpieczeństwem energetycznym kraju są bardzo istotne. Bezpieczeństwo energetyczne musi być elementem polityki państwa.

– Czego najbardziej się pan obawia, jeżeli chodzi o działanie resortu energii?

– Jak się człowiek podejmuje takiego zadania, to wszystkiego po trochu może się obawiać. Liczę jednak, że przy przychylności rządu oraz przy konstruktywnym rozwiązywaniu problemów z udziałem przedstawicieli strony społecznej, uda się te sprawy dobrze poukładać. Jestem więc dobrej myśli.

Autor: Nowy Przemysł (Jerzy Dudała)
Wywiad został opublikowany 21grudniana: http://www.wnp.pl

Będziemy bronić węgla

Naszym głównym surowcem energetycznym jest dziś, i przez wiele lat będzie, węgiel i w produkcji energii z niego nie zrezygnujemy. Musimy to otwarcie i jednoznacznie partnerom z UE przedstawiać – mówi Krzysztof Tchórzewski, minister energii.

Jacek Krzemiński: Panie ministrze, najpilniejszy i główny dziś problem polskiego sektora energetycznego, a może nawet całej polskiej gospodarki, to dramatyczna sytuacja śląskiego górnictwa. Jaki mają państwo plan na najbliższe miesiące w tej sprawie?

Krzysztof Tchórzewski, minister energii: Jest przysłowie, które mówi, że na środku brodu nie wyprzęga się koni. Trzeba najpierw ten bród przejechać i dopiero potem zastanowić się, co zrobić. Taką właśnie sytuację mamy w śląskim górnictwie węglowym.

– Zastaliśmy tam wiele zaawansowanych już działań i procesów, zostały w to zaangażowane środki finansowe i dlatego należy niektóre z nich jak najprędzej zakończyć. Poprzednia ekipa rządząca przygotowała wiele modeli restrukturyzacji śląskiego górnictwa. Jeden z nich – dla Kompanii Węglowej – został uzgodniony ze stroną społeczną i rozpoczęła się jego chwiejna realizacja. Nie dotrzymywano terminów, ponieważ nie było w ekipie PO-PSL pełnej zgody co do sposobu wdrażania reformy i pozytywnych zmian w spółkach górniczych. Utrzymywały się tendencje likwidacyjne, które przeważały nad naprawczymi.

– Po zapoznaniu się z sytuacją uznałem, że część bieżąca programu, której realizację zatwierdził ostatni minister skarbu w rządzie PO-PSL, Andrzej Czerwiński, powinna być kontynuowana. M.in. dlatego, że w to także zostały już zaangażowane znaczne środki finansowe i podjęto wstępne działania. Jak dotychczas, zostały zabezpieczone środki na wynagrodzenia grudniowe w Kompanii Węglowej i kontynuujemy działania związane z poprawą sytuacji w tej spółce. Działania trochę osłonowe, trochę finansowe. Sytuacja jest trudna, bo Kompania ma ciągle duży ujemny wynik finansowy. Nie chciałbym jednak, żeby było tak, że co jakiś czas trzeba będzie zasypywać górnictwu kolejną dziurę finansową.

Czyli, żeby górnictwu pomóc nie tylko doraźnie, ale je naprawić, by było trwale rentowne?

– Tak. Druga istotna sprawa, którą muszę pilnie się zająć, to sytuacja w Jastrzębskiej Spółce Węglowej. To nasza sztandarowa europejska firma, jeśli chodzi o węgiel koksujący. Dziś jest w zapaści, choć jeszcze kilka lat temu miała doskonałe wyniki, była perłą, w którą inwestorzy chętnie wkładali swoje pieniądze. To poważne ostrzeżenie, uczulające na to, że jeśli firma jest publiczna, to ona rzeczywiście musi być publiczna. To znaczy między innymi, żeby przedstawiciele załogi mieli wgląd w sytuację firmy. Musimy przywrócić przejrzystość w działaniach zarządów spółek węglowych. Na Śląsku doprowadzono bowiem do tego, że załogi nie wierzą zarządom…

…a zarządy walczą z załogami.

– Trafiają się w zarządach spółek węglowych ludzie, którzy próbują podnieść coś, co nazwałbym „rentownością osobistą”. Nawet jeśli oznacza to wikłanie się w konflikty z załogami. Ale są też przedstawiciele załóg, którzy na takiej konfliktowej sytuacji próbują skorzystać. To trzeba zmienić i dużą wartością będzie, jeśli relacje między zarządami a załogami powrócą do pewnego poziomu zaufania.

– Sytuacja jest bardzo poważna. Po raz pierwszy w historii polskiego górnictwa węglowego doszło do tego, że górnicy przestali identyfikować się ze swoim przedsiębiorstwem. Przez setki lat ten zawód, ta praca, przynależność do społeczności górniczej, była ich dumą. Dziś to umyka, a jest bardzo źle, jeśli etos zawodu upada.

To wina działań dotychczasowych zarządów czy czegoś innego?

– To jest wina braku reakcji rządu PO-PSL na okoliczności, w jakich znalazło się polskie górnictwo. Skutek tego, że rząd nie reagował lub zbyt słabo reagował w ostatnich latach na działania zewnętrzne, uderzające w naszą branżę węglową. Chodzi mi, oczywiście, o unijną politykę klimatyczną i kierunek, w jakim ona poszła.

– Obrana przez UE w ostatnim okresie droga: całkowite wyeliminowanie węgla w perspektywie do 2050 r., od początku powinna być mocno kwestionowana przez polski rząd w ramach Unii Europejskiej. Niestety, tak się nie stało. Decydentom PO-PSL zabrakło w tej sprawie stanowczości. Zamiast niej było asekuranctwo, kunktatorstwo, odsuwanie w czasie potrzebnych decyzji. Dziś za to – jako kraj – słono płacimy, bo w trudnej sytuacji znalazło się nie tylko nasze górnictwo węglowe, ale i nasza energetyka.

Jak rozumiem, opowiada się pan za renegocjacją unijnego pakietu energetyczno-klimatycznego?

– Obecnie w Polsce 85 proc. energii elektrycznej wytwarzamy z węgla. Ze względu na to nasz kraj musi być inaczej potraktowany. Całkowita eliminacja węgla z produkcji energii elektrycznej i z energetyki cieplnej do 2050 r. nie jest u nas możliwa. Jeżeli taki cel będzie realizowany, spowoduje to w Polsce zapaść gospodarczą i ubóstwo znacznej części społeczeństwa polskiego. Tymczasem celem wejścia naszego kraju do Unii Europejskiej było nadgonienie ekonomicznego dystansu, dzielącego nas od krajów zachodnich. Mamy natomiast sytuację, że w ostatnich latach ten dystans przestał się zmniejszać, a wręcz znów zaczął się powiększać. Przyczynia się do tego unijna polityka klimatyczna, podnosząc nam koszty energii. Już wydajemy około 4 mld zł rocznie na wspieranie odnawialnych źródeł energii i ta kwota będzie musiała być coraz większa. To jest nie do przyjęcia.

To, że przestaliśmy ten dystans nadrabiać, udowadnia w swym raporcie Fundacja Pomyśl o Przyszłości, porównując wzrost PKB na mieszkańca w Polsce, Niemczech, Szwecji i Szwajcarii. Wystarczy, że podamy PKB tak, jak podaje się go w międzynarodowych statystykach, w dolarach amerykańskich lub euro.

– Nas tymczasem mamiono hasłem „zielonej wyspy”, twierdząc, że nasz wzrost PKB jest większy niż w krajach zachodniej Europy, że my się szybciej od nich rozwijamy. Problem w tym, że ich PKB na jednego mieszkańca jest wciąż kilkakrotnie wyższy. I nawet tylko jednoprocentowy wzrost w starych krajach UE od tej kilkakrotnie większej podstawy może oznaczać, że zwiększy się on bardziej niż polski PKB, rosnący w tempie 3 proc. Zafundowano nam wirtualną rzeczywistość, ale takiej iluzji nie da się długo utrzymać.

Wracając do energetyki…

– Trzeba jednoznacznie postawić sprawę: naszym głównym surowcem energetycznym nadal, przez wiele lat, będzie węgiel i w produkcji energii, w najbliższych dziesięcioleciach, z niego nie zrezygnujemy. Musimy to otwarcie naszym partnerom z Komisji Europejskiej przedstawiać. Zrobiłem to w mojej pierwszej rozmowie z zastępcą Dyrektora Generalnego Dyrekcji do spraw Energii. Jeśli jest jakaś polityka solidarnościowa w UE, to uwarunkowania, specyfika poszczególnych państw członkowskich, muszą być przyjęte do wiadomości. My niby jesteśmy jednym z sześciu najważniejszych państw w UE, ale to też okazało się rzeczywistością wirtualną.

Może zabrakło zróżnicowania w unijnej polityce klimatycznej? Przyjęcia założenia, że UE jako całość ma w tej dziedzinie takie same cele, ale każdemu krajowi daje się swobodę w doborze środków służących osiągnięciu tych celów.

– Jakkolwiek by było: nie możemy zaakceptować celu dla Polski, że w 2050 r. nie ma u nas energii z węgla.

Ja mówię jednak o celach unijnej polityki klimatycznej w bliższej perspektywie, do 2030 r. Czyli o redukcji emisji CO2 o 40 proc. w porównaniu do 1990 r., osiągnięciu 27-proc. udziału odnawialnych źródeł energii w produkcji prądu i zwiększeniu efektywności energetycznej też o 27 proc.

– To też nie jest w przypadku Polski w pełni możliwe. My możemy powiedzieć tak: jesteśmy za redukcją emisji dwutlenku węgla, chcemy ją zmniejszać i już poszliśmy w tym kierunku – jako kraj – bardzo daleko. Będziemy to jednak robić, nie rezygnując z wytwarzania energii elektrycznej z węgla, ale zmniejszając towarzyszącą mu emisję CO2. Jeszcze 8-9 lat temu standardem w naszych elektrowniach węglowych była 30-proc. efektywność energetyczna turbin. Te, które budujemy dziś w Opolu, będą mieć ów wskaźnik na poziomie 47 proc. Stawiamy sobie za cel, żeby kolejne bloki miały jeszcze więcej: 55-60 proc. To przyniesie ogromną redukcję emisji CO2.

Rozwój kogeneracji, czyli jednoczesnej produkcji prądu i energii cieplnej, co robią elektrociepłownie, przyniósłby jeszcze większą redukcję. Bo w tzw. wysokosprawnej kogeneracji efektywność energetyczna sięga 80-90 proc.

– No właśnie. Jako minister, współdecydując o przeznaczeniu publicznych środków na badania naukowe, będę zabiegał o zapewnienie dużych funduszy, finansujących badania nad rozwojem takich technologii. Mówiąc placówkom badawczym: to nie są pieniądze na wasze przeżycie, trwanie, ale na określone zadania, na opracowanie technologii ograniczających emisję CO2 przy produkcji energii z węgla.

A jak skłonić nasze państwowe koncerny energetyczne, żeby wsparły takie badania i projekty? Bo dziś, poza Tauronem, w zasadzie tego nie robią.

– Trzeba będzie opracować rządowy program, w którym tym koncernom zostaną przypisane określone zadania. Państwo jako właściciel ma prawo to zrobić. Wbrew temu, co pisze się w mediach, że rząd nie może naszych państwowych firm energetycznych do niczego nakłaniać, bo ich celem jako spółek prawa handlowego jest zysk. To nieprawda, bo zadania, jakie stawia właściciel swej firmie, mogą być rozmaite. Może np. chcieć, żeby firma miała krótkoterminowo mniejszy zysk po to, by w dłuższym terminie stała się bardziej efektywna w jakimś obszarze. Właściciel ma do tego prawo. Nie może tylko narażać swej spółki na ryzyko upadłości.

Dziś ma się wrażenie, że nasze państwowe koncerny energetyczne są skupione wyłącznie na obronie własnych interesów. Że niewiele obchodzi je przyszłość polskiego górnictwa. Choć ich produkcja bazuje na węglu. Budują bloki gazowe, inwestują w energetykę odnawialną, przymierzają się do elektrowni atomowej. A to wszystko kosztem węgla.

– Ja bym naszych spółek energetycznych nie obwiniał. One tylko się dostosowują do istniejących warunków. Do warunków, jakie stwarza im unijna polityka klimatyczna w swym obecnym kształcie.

Pytanie, czy nawet po zmianie tych warunków, będą chciały zaangażować się w rozwój polskiego górnictwa węglowego. W latach 90. Polska nie była w UE, nasze elektrownie świetnie prosperowały, a dostarczające im surowiec kopalnie dołowały. Mówiło się więc nawet, że energetyka drenuje nasze górnictwo. Wydaje się, że jedyny sposób na to, by naszym państwowym koncernom energetycznym naprawdę zaczęło zależeć na przyszłości polskiego górnictwa, to je z nim połączyć. Planują to państwo?

– Połączenia elektrowni z kopalniami występują w Polsce w przypadku węgla brunatnego, ale nie tylko. Do Tauronu, moją decyzją, zostały wprowadzone dwie kopalnie węgla kamiennego. Ten pilotaż w pewnym sensie się powiódł. To rozwiązanie efektywnie działa też w naszych kopalniach węgla brunatnego. Tam jest o tę efektywność łatwiej, bo elektrownie i kopalnie są położone obok siebie.

– Wiem jedno: na świecie nie ma rynkowych cen surowców energetycznych. Górnictwo w różnych krajach funkcjonuje w różnych warunkach. Węgiel z jakiegoś kraju może być tańszy niż nasz wcale nie dlatego, że tam wydobywa się go wydajniej, bardziej pilnując kosztów. Ale np. dlatego, że tam nie funkcjonuje jakiekolwiek prawo pracy i jest dużo niższy poziom bezpieczeństwa w kopalniach. Konkurencyjność na tym rynku jest więc iluzoryczna, jest fikcją, którą próbuje się nam narzucić.

Węgiel importujemy głównie z Rosji. Ma pan pomysł, jak ten import ograniczyć?

– Ten import to na razie niewielki problem, bo jest na małą skalę. Importowany węgiel to węgiel sprzedawany właścicielom domków jednorodzinnych, na opał. Jako taki musi mieć określone parametry. Musimy więc dokładniej kontrolować jakość węgla przekraczającego naszą granicę. Taki – dużo droższy – węgiel dla indywidualnych odbiorców wydobywa się w naszych kopalniach, ale w zbyt małych ilościach. Choć jest on rentowny. Wydobywamy go mało z powodu braku inwestycji w nowe złoża. Rządząc w latach 2006-2007, wynegocjowaliśmy w UE zgodę na pomoc publiczną nie tylko na restrukturyzację kopalń, ale także na inwestycje w nowe złoża węgla. Niestety, rząd PO-PSL zrezygnował z tej możliwości. Dobrze wiedząc, jaka jest sytuacja, zdając sobie sprawę, że dotychczas eksploatowane, łatwiej dostępne pokłady, niedługo zaczną się wyczerpywać, że konieczne są inwestycje w nowe złoża, że bez nich za kilka lat będzie źle. To widać było w wykresach zasobów węgla. To, że z JSW będzie źle, wiedziałem już w 2007 r. i dlatego przygotowywaliśmy dla tej firmy program inwestycyjny.

Jeszcze kilka lat temu, przez jakiś czas koniunktura na rynku węgla była świetna, ceny wysokie i nasze kopalnie wypracowywały wtedy spore zyski. Miały pieniądze na inwestycje.

– Ale te pieniądze wyssał z nich wówczas właściciel, czyli państwo. W postaci dywidend i podatków. Szacuję, że było to łącznie 10-12 mld zł. Gdyby im te środki zostawiono na inwestycje w nowe złoża, to śląskie kopalnie byłyby dziś rentowne. Dziś, jeśli damy im pieniądze, to tylko zmniejszymy ich deficyt. Na jeden nowy szyb wydobywczy potrzeba około 1,5 mld zł. W górnictwie pieniędzy na to już nie ma.

Ale są wciąż w energetyce.

– Nie tylko w energetyce, choć nie kwestionuję potrzeby jej zaangażowania. Energetyka będzie się angażować, a ja będę dążył do spójności jej działań z działaniami górnictwa. To już się zaczęło. Tauron kupuje Brzeszcze. Enea kupiła Bogdankę, a PGE też jest zainteresowane przejmowaniem niektórych kopalń.

A dokapitalizowanie Kompanii Węglowej przez państwowe koncerny energetyczne, przejęcie przez nie części udziałów w Kompanii?

– Bezpośrednie dofinansowanie byłoby pewnie potraktowane jako forma pomocy publicznej. Mamy inny pomysł, ale pan wybaczy, nie mogę go upublicznić, zanim nie usiądę do rozmów z zainteresowanymi stronami. Zanim zarysuje się w tej sprawie pewna ścieżka kompromisu.

W dłuższej perspektywie jednak na niewiele się to zda bez zmiany obecnej polityki klimatycznej Unii. Pytanie, czy to nam się uda. Tylko Polska w UE wydobywa jeszcze znaczące ilości węgla kamiennego. Nikomu poza nami na nim nie zależy.

– Ponieważ rzeczywiście tylko o nas chodzi, to istnieje – przepraszam za wyrażenie – rodzaj pewnej zmowy przeciwko nam. Wiele krajów UE chce rozwijać u siebie energetykę odnawialną, ale ona w porównaniu do energetyki węglowej jest niekonkurencyjna, produkuje energię elektryczną dużo drożej. Dlatego węgiel jest dla tych krajów taki niewygodny. Wytworzenie 1 MWh w elektrowni węglowej kosztuje dziś u nas średnio 160 zł, a w wiatrowej – 450 zł. Mimo że energetyka odnawialna dostaje oprócz dużej ceny energii elektrycznej, także dotacje inwestycyjne. Funkcjonuje tylko dzięki ogromnej pomocy publicznej. W jej przypadku ta pomoc nikomu nie przeszkadza, podczas gdy w górnictwie wsparcie ze środków publicznych jest na cenzurowanym. To skutek m.in. ulegania lobbingowi różnych grup interesów, które na odnawialnych źródłach energii zarabiają duże pieniądze. Jednak przeciętny obywatel Unii Europejskiej niewiele z tego ma, poza iluzją ochrony klimatu.

Energetyka odnawialna to w UE przede wszystkim elektrownie wiatrowe, wodne i fotowoltaika. Takie elektrownie produkują energię tylko wtedy, gdy pogoda im na to pozwala. Gdy wystarczająco mocno wieje, gdy świeci słońce, nie ma suszy lub w rzece nie płynie zimą tzw. śryż.

– I dlatego energetykę odnawialną w Polsce ze względu na nasz klimat trudno traktować poważnie jako potrzebne nam moce energetyczne. Ona może być tylko uzupełnieniem energetyki konwencjonalnej, gwarantującej stabilne i pewne dostawy energii. Uwzględniając to, dojdziemy do wniosku, że nasza dotychczasowa polityka energetyczna wymaga urealnienia. Stąd bierze się potrzeba wypracowania nowej strategii w tej dziedzinie, z udziałem ekspertów i strony społecznej. Zanim usiądę do negocjacji z unijnymi rozmówcami, muszę być wyposażony w takie narzędzia. Moje stanowisko jest następujące: stawiajmy na najnowsze technologie, o bardzo dużym zakresie redukcji emisji, ale niech to będą technologie węglowe. Nie mogę inaczej do tego podejść, bo jeśli zrealizowalibyśmy obecne plany UE w zakresie polityki klimatycznej, to ceny energii w naszym kraju musielibyśmy podnieść o ponad 100 proc. To jest nie do przyjęcia.

Jak zatem zamierzają państwo renegocjować unijny pakiet klimatyczno-energetyczny?

– Nie możemy być populistami. Musimy realistycznie przedstawiać nasze oczekiwania. Jednak nie możemy też chować głowy w piasek.

Tak, jak było dotąd.

– Niestety, tak. To w dużej mierze z tego powodu nasza energetyka jest dziś w tak złym stanie. Wiele bloków jest bardzo starych, bliskich zużycia, potrzebują remontów, niezbędna jest budowa nowych, a unijna polityka klimatyczna blokuje te inwestycje. Tak było np. w przypadku Opola.

A co z elektrowniami atomowymi, które jako tzw. zeroemisyjne źródła energii, nie są obciążone kosztami unijnej polityki klimatycznej?

– One też – tak, jak odnawialne źródła – nie zastąpią nam węgla. Pierwsza, planowana elektrownia atomowa w Polsce będzie mieć niewielki udział w krajowej produkcji energii elektrycznej. Ponadto taką elektrownię, biorąc pod uwagę m.in. doświadczenia Finów z rozbudową elektrowni w Olkiluoto, będziemy budować zapewne ponad 10 lat. Nowe moce w energetyce są nam potrzebne dużo szybciej. Elektrownię węglową można wybudować w około trzy lata.

Szybko buduje się też elektrownie bazujące na odnawialnych źródłach energii.

– Ale ile one mogą tej energii wyprodukować, jaka jest ich efektywność, jaką gwarantują pewność zasilania – np. wiatraki? Przez jaką część roku efektywnie pracują elektrownie fotowoltaiczne?

A bloki na biomasę, biogazownie? One produkują energię niemal bez przerwy, tak, jak elektrownie węglowe.

– Ich rozwój na większą skalę – przy naszym rozdrobnionym rolnictwie – będzie bardzo trudny.

Dotychczas jednak produkcja energii elektrycznej z biomasy świetnie się u nas rozwijała. Bo tę biomasę importowaliśmy. To był obłęd: krajowy węgiel zastępowaliśmy importowaną, m.in. z Afryki i Azji, biomasą, słono do tego – jako do „zielonej” energetyki – dopłacając.

– Te absurdy wynikają z tego, że Polska jest – w kwestii unijnej polityki klimatycznej – stawiana pod ścianą. Poprzednia ekipa rządząca godziła się z tym. My zamierzamy to zmienić.

– Nie znaczy to, że nie będziemy redukować emisji pyłów i dwutlenku węgla. Jak na razie w redukcji zanieczyszczeń jesteśmy w czołówce Europy. Mimo to są stosowane wobec Polski takie działania, jakby UE zamierzała zniszczyć nasz kraj gospodarczo, zmuszając nas do zamykania elektrowni węglowych. Moim zdaniem ograniczenie w Polsce udziału węgla w produkcji energii elektrycznej tylko do 50 proc. będzie wymagało zaangażowania gigantycznych środków finansowych, których nie posiadamy. W związku z tym Polska musi skupić się na szukaniu takich rozwiązań technologicznych, które w takim stopniu zredukują szkodliwą emisję, że zdołamy przekonać UE do zmiany zdania na temat węgla jako pierwotnego źródła energii.

– Z doświadczenia wiem, że w Komisji Europejskiej pracują fachowcy, których dobrymi argumentami można przekonać. Przekonałem się o tym, negocjując skutecznie w KE rozwiązanie kontraktów długoterminowych w energetyce. Obecnie chodzi też o to, abyśmy do naszej energetyki zbyt dużo nie dokładali, rujnując przez to całą naszą gospodarkę. W 2014 r. odnawialne źródła energii zaspokajały 9,3 proc. zapotrzebowania ludności całego świata na energię. W Polsce odnawialne źródła energii zaspokajają niecałe 5 proc. zapotrzebowania na energię. Ponownie przypomnę, że już przy tak małym ich udziale dokładamy do nich obecnie ponad 4 mld zł rocznie. To bardzo dużo. Ale na razie moim najpilniejszym zadaniem jest unormowanie sytuacji w górnictwie węgla kamiennego oraz doprowadzenie do tego, by pojawiły się inwestycje w energetyce, które będą zwiększać jej efektywność energetyczną.

– Zamierzam te strategie wypracować zarówno z pracodawcami, jak i z czynnym udziałem strony społecznej, którą w spółkach reprezentują związki zawodowe. To jest duże wyzwanie. Podjąłem się tego tylko dlatego, że rozpocząłem takie działania z pozytywnym skutkiem w 2007 r. i mam zamiar je kontynuować.

Jacek Krzemiński
Fot. Piotr Wygoda /Agencja SE/East News

Wywiad ukazał się 27 grudnia na: http://m.interia.pl/biznes/news

Komisja Europejska przyjęła ze zrozumieniem plany dotyczące polskiego górnictwa

Podczas posiedzenia sejmowej Komisji ds. Energii i Skarbu Państwa minister Krzysztof Tchórzewski poinformował, że plany związane z powstaniem Nowej Kompanii Węglowej są na bieżąco konsultowane z Komisją Europejską, która przyjęła je ze zrozumieniem.

Zdaniem ministra energii, najpóźniej w połowie przyszłego roku prace powinny zostać zakończone. W jego opinii nie jest jednak wykluczone, że stanie się to wcześniej, bo już na przełomie pierwszego i drugiego kwartału – choć trudno składać tutaj wiążące deklaracje.

Krzysztof Tchórzewski dopytywany przez posłów o model ewentualnej konsolidacji górnictwa i energetyki odparł enigmatycznie, że niekoniecznie będzie on polegał na przejmowaniu poszczególnych kopalń przez koncerny energetyczne, ale raczej na zaangażowaniu finansowym w tworzenie Nowej Kompanii Węglowej.

Szef resortu energii skomentował także kwestię zakładów wydobywczych, które z zamiarem zamknięcia zostały przekazane do Spółki Restrukturyzacji Kopalń. W jego przekonaniu, im dłużej pozostają w strukturach tej spółki, tym trudniej je stamtąd wyprowadzić. W przypadku niewygaszenia takich zakładów, konieczne będzie zwrócenie kilkuset milionów złotych.

Za: http://energetyka.defence24.pl

Powołanie Ministra Energii

Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej Andrzej Duda postanowieniami z dnia 1 grudnia 2015 r. na wniosek Prezesa Rady Ministrów, odwołał Krzysztofa Tchórzewskiego z urzędu Ministra – Członka Rady Ministrów oraz powołał go na urząd Ministra Energii.
Uroczyste wręczenie aktu odwołania i powołania nastąpiło we wtorek podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim.
Prezydent pogratulował nowemu ministrowi. – Wiem, że doświadczenia, wiedzy i energii panu ministrowi nie brakuje, więc z całą pewnością ten urząd będzie sprawowany bardzo dobrze – powiedział.
Andrzej Duda przypomniał, że teraz Rada Ministrów, zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami jest już kompletna. Życzył premier, wicepremierom i wszystkim ministrom powodzenia w pracy. – Trudne zadanie przed Państwem, trudne zadanie przed nami wszystkimi, ale nikt nie obiecywał, że będzie łatwo – dodał prezydent.

Informacja ze strony: www.prezydent.pl